Fot.

Od roku 1992/93 ilość uczelni wynosiła 124, a do roku 2010/2011 osiągnęła wynik 470 szkół wyższych w Polsce, w tym 338 placówek niepublicznych. W roku 2010/2011 w uczelniach wyższych wszystkich kształciło się 1831,3 studentów. W roku 2005/2006 liczba studentów w polskich uczelniach osiągnęła rekordową liczbę 1953,8 tys. Obecnie studenci kształcą się na ponad 200 kierunkach. Największym zainteresowaniem na rok 2011/2012 cieszyły takie kierunki jak: budownictwo, zarządzanie, informatyka, pedagogika, prawo, natomiast administracja w rankingu znajduję się na 11 miejscu.

Dobra passa uczelni wyższych skończyła się z chwilą pogłębiającego się niżu demograficznego. W ciągu 5 lat liczba studentów spadła o około 6%, a w ostatnim roku około 3 %. Związane jest głównie to z niżem demograficznym i stale malejącą liczbą studentów między 19 a 24 rokiem życia. 

Uczelnie nie są przygotowane na przyjmowanie coraz to mniejszej liczby studentów przede wszystkim zaocznych i podyplomowych dzięki którym otrzymują wpływy finansowe. Czesne płacone w ratach miesięcznych w uczelniach waha się w granicach od 350- 514 zł. Jest to często połowa wypłaty jaką otrzymuje pracujący zaoczny student o przeciętnym wynagrodzeniu za pracę. Opłaty dydaktycznie w niepublicznych uczelniach wynoszą 86,6% , natomiast w szkołach publicznych tylko 17,4%. Jest to spowodowane głównie tym, że studenci uczelni niepublicznych ponoszą koszty nauki zarówno za dzienne jak i zaoczne studia.

W 2011 roku cztery uczelnie wystąpiły o likwidację, a dwie zmieniły właścicieli- przyczyną był brak płynności finansowej. Natomiast 15 uczelni wyższych zamknęło 20 kierunków z powodu niskiej liczby zainteresowanych. Dodatkowo uczelnie inwestują pieniądze z budżetu na remonty sal lub budowy dodatkowych budynków, które nie są jak we wcześniejszych latach w pełni wykorzystywane.

Kiedy takiego wpływu na życie ludzi nie miał coraz większy spadek przyrostu naturalnego uczelnie mogły wybierać spośród najlepszych uczniów kandydatów na studentów. Poziom kształcenia i osiągane przez studentów  wysokie wyniki świadczyły o renomie uczelni. Procentowało to w przyszłości coraz większą liczbą chętnych na studia.

Obecnie uczelnie prowadzą dodatkowe nabory na studia, niektóre oferują nawet brak opłat za wpisowe oraz pierwszy semestr gratis. Szkoły wyższe ogłaszają także swoje oferty edukacyjne w  mediach, przypominają o zbliżającym się końcu naboru na dany rok akademicki . Staję się to coraz częstszym zjawiskiem, które ma zachęcić potencjalnych studentów do zapełnienia pustych miejsc na różnorodnych kierunkach. Wszystko to za sprawą zbyt niskiego przyrostu naturalnego. Jednak dla uczelni gra jest warta świeczki. W końcu toczy się o wysoką stawkę jaką są pieniądze wpływające na konto uczelni. Największy wpływ w 2010 roku uczelnie publiczne miały za dotacje z budżetu 72% i jest to powiązane z liczbą studiujących osób. Wydatki na szkolnictwo wyższe w 2010 roku budżetu państwa wynosiły 11 724 mln. zł., a budżet jednostek samorządu terytorialnego 70mln. zł.

Minimalna liczba kandydatów na studia nie jest przystosowana przez ministerstwo NiSW  do pogłębiającego się niżu demograficznego. Jeżeli nie zostanie zmieniona liczba przyjęć na studia , a przy tym zasady finansowania uczelni wyższych z budżetu państwa  sytuacja nie ulegnie poprawie. Następstwem czego będzie gwałtowne zmniejszała się liczba uczelni i kierunków jakie proponują uczelnie na terenie Polski.

wer.