W ubiegłym tygodniu na chodniku wzdłuż ulicy Obrońców Westerplatte w Nowym Dworze Gdańskim pojawiło się kilkadziesiąt betonowych donic z tujami. Bezmyślność, czy też brak pomysłów na racjonalne wydatkowanie środków publicznych - kto to będzie pielęgnował? Oburzenie mieszkańców na taki  stan rzeczy, to brak koncepcji na rozwój naszego regionu i marnotrastwo pieniędzy podatników-  mówi jedna z mieszkanek Nowego Dworu Gdańskiego. Jak co cztery lata powstaje nam dziwna, bardziej zbędna niż pożyteczna,  infrastruktura nie mająca wpływu na rozwój naszego regionu-   dodaje inny mieszkaniec miasta. Podświetlane drzewka, masa brudzonych odchodami ptaków ławeczek,  a koszy na śmieci nie uświadczysz, przez odchody psów można się „zabić”. Dziwne niekonserwowane drewniane konstrukcje z fontannami, które jednej z zim zostały porozsadzane przez mróz przy ulicy Wejhera. Bezużyteczna drewniana scena obok Domu Kultury też budzi duże kontrowersje mieszkańców,  a na to zostały wydane potężne pieniądze podatników -  mówi inna nowodworzanka. Nowy Dwór Gdański to biedne miasto z ponad 30% bezrobociem, wielu młodych ludzi wyjechało za chlebem do krajów zachodniej Europy. Część z nich wyjechała na stałe-  jak mówi matka jednego z nich - wyjechali, bo mieli tego już dosyć, braku pracy, rosnących podatków, brak perspektyw na normalną egzystencję. Pan Jan emerytowany kierowca spaceruje i kiwa głową - państwo zadłużone, wydaje się pieniądze na zbędne rzeczy a w centrum miasta Nowego Dworu Gdańskiego takie dziury w jezdni,  że nie można normalnie przejechać samochodem. Doły są wszędzie-  na Sienkiewicz, Dworcowej, Kolejowej, Dąbrowskiego, Kościuszki, Długiej nie mówiąc już o wsiach, gdy jadę na ryby koła od samochodu można pogubić. A gdzie jest nasz rodzimy żuławski przemysł, nie tworzy się żadnych miejsc pracy bo to zbyt trudne i trzeba wykazać się inteligencją i zaangażowaniem. Małe prywatne firmy ledwo co ciągną, podatki i potężne koszty utrzymania firmy nasz wykończają-  mówi Pan Tomasz. Budynki gminne w fatalnym stanie technicznym i nikt tego nie remontuje-  mówi Pani Ewa. Budynek po byłej wytwórni wód gazowych niezabezpieczony wali się, takie działania wołają o pomstę do nieba - kontynuuje dalej Pan Jan. W naszym mieście funkcjonują, tylko urzędy i spółki podległe gminie, szkoły i supermarkety. Mali sklepikarze, to tylko kwestia czasu, jak upadną. Pani Katarzyna wieloletnia emerytka i nauczycielka z wykształcenia mówi - aż żal serce ściska wychodzić do miasta, bo w centrum to „jako tako", natomiast na uboczach miasta widać biedę ludzi i nikt z tym nic nie robi, dba się tylko o ciepłe posadki, znajomości i dobrą pensję. Ja tylko dzięki dzieciom jakoś sobie daję radę, gdyby nie oni umarła bym z głodu. Prawie cztery lata temu zrobiono chodnik i ulicę na Sikorskiego, wykonawca i inspektor nadzoru są z Nowego Dworu Gdańskiego, ale nikt z pracowników Urzędu Miejskiego nie zainteresował się że studzienki się pozapadały, a na chodnikach stoi woda, gdzie są naprawy gwarancyjne?. Za co płacimy urzędnikom, na pewno nie za siedzenie - kontynuuje pani Katarzyna. Jesienią na pewno trafi się wielu cudotwórców którzy będą chcieli nas omamiać swoimi ciepłymi obietnicami, aby oddać na nich głos, a w szczególności ci, którzy niby organizacja chłopska przypomina sobie o biednych rolnikach, o których jeszcze szybciej zapomina gdy ci  wykonają swój obowiązek wobec Ojczyzny. Jesteśmy rejonem rolniczym i turystycznym usytuowanym we wspaniałym miejscu możemy tu dostatnio żyć rozwijać się i wychowywać dzieci, ale trzeba nam stworzyć odpowiednie warunki. Od Państwa nie chcemy nic, pragniemy, aby nam nie przeszkadzano to sami damy sobie radę ku dobru Ojczyzny -  wypowiada się rolnik z jednej ze wsi podnowodworskiej. Nie chcemy czarodziei, ale ludzi którzy właściwie będą z sercem dbali o nasz region, a nie o własną kasę czy wpływy lub piękny wizerunek ect. Nowy Dwór Gdański to nasza mała Ojczyzna. Pani Aleksandra kiedy idzie  do kościoła, z wózkiem i sześcioletnim synkiem trzymającym się mamy,  ma problem,  aby w swobodny sposób wyminąć się z przechodniami na chodniku przy ul. Obrońców Westerplatte. Udzielając wywiadu denerwuje się i pyta kto miał tak idiotyczny pomysł aby zmniejszać i tak wąski chodnik którym uczęszcza wielu przechodniów, kto z nami to konsultował?

Autor; Włodzimierz Wołyń